Trochę truizmów. Felieton Pawła Chudzińskiego, prezesa zarządu Aquanet SA
Być może niektórzy z Państwa faktycznie uznają ten tekst za trywialny i pełen truizmów, jednak jest we mnie coś takiego, co każe mi właśnie to napisać. Niecierpliwi mogą ten tekst pominąć, a cierpliwych proszę o wyrozumiałość.
Poza codzienną bieganiną, podpisywaniem pism, odbywaniem spotkań i tak dalej pojawia się czasami ochota na chwilę przerwy. Przerwy dla siebie samej, dla siebie samego. Przerwy po to, by móc sobie postawić kilka pytań. Dzisiaj to ja mam taką przerwę. I dzisiaj to ja stawiam sobie pytania. Jeśli uznacie je Państwo za użyteczne, to postawcie je również sobie.
Zadaję sobie pierwsze pytanie. Co mnie napędza? Co mnie goni codziennie? Czy jest jakaś granica, której przekroczenie spowoduje zadowolenie i zwolnienie tempa równocześnie? Czy to, co mnie tak pędzi do przodu pochodzi z wnętrza mnie, czy też inni tak na mnie wpływają, a ja się temu poddaję? Nie znam odpowiedzi na te pytania, lecz samo ich postawienie powoduje wewnątrz poczucie zwolnienia tempa i może w jakiejś mierze wewnętrzny spokój. Czy to, że tak codziennie się spieszymy, to spieszymy się dlatego, żeby zrealizować nasze własne cele, czy może dlatego, żeby móc cieszyć się z bycia z ludźmi? Mówiąc z ludźmi, mam na myśli tutaj sferę zawodową, w której spędzamy większość naszego świadomego życia. Czy mamy świadomość tego, co robimy?
Pytanie o świadomość jest pytaniem, które pewnie rzadko sobie zadajemy. My, pracownicy przedsiębiorstw wodociągowych, powinniśmy zadawać je sobie częściej. Bo tak naprawdę, czy to, co wykonujemy codziennie, to nasza praca czy też raczej służba? A jeśli służba, to jakie wzbudza ona u nas dodatkowe powinności? Czy to poczucie pełnienia służby dzieli z nami świat zewnętrzny rozumiany tutaj jako ludzie niepracujący w firmach wodociągowych? Czy jest tak, że nasi właściciele, przedstawiciele środków masowego przekazu, nasi klienci oraz inni interesariusze mają poczucie tego, że to jest służba? I czy to, co robimy, naprawdę służbą jest? Czy może jednak jest tak że i owszem, jeszcze kilkadziesiąt czy też sto lat temu była to służba, a dzisiaj jest to już tylko praca?
Kolejny zestaw pytań, które sobie zadaję, dotyczy odpowiedzialności. Odpowiedzialności za ludzi. Więc pytam tu siebie, czy czuję odpowiedzialność za setki tysięcy osób, które codziennie piją wodę z kranu? Czy czuję odpowiedzialność za to, że wzbudziliśmy wśród naszych klientów taki poziom zaufania, że piją tę wodę prosto z kranu? A jaka jest moja odpowiedzialność za to, żeby każdego dnia i o każdej godzinie każdy klient miał dostęp do wody i miał dostęp do kanalizacji? Czy naprawdę każdy klient i o każdej porze? Jaka jest moja własna odpowiedzialność za poziom życia naszych klientów, za wysokość rachunków za wodę i ścieki? Kto jest odpowiedzialny za awarie, które się zdarzają codziennie i kto jest odpowiedzialny za ludzi, którzy te awarie usuwają? Jaki jest mój udział w odpowiedzialności za stan środowiska naturalnego, za czystość rzeki poniżej oczyszczalni ścieków? Jaka jest moja własna odpowiedzialność za przyszłość gminy i przyszłych pokoleń mieszkających w tej gminie?
Powyżej postawiłem wiele pytań. Z oczywistych względów nie przelałem na papier wszystkich mnie nurtujących. Nie starczyłoby tutaj miejsca na wszystkie. Jednakże w tych wszystkich pytaniach jest pewien podstęp. Podstęp, za który nie mam zamiaru przepraszać. O ile te wszystkie pytania są naturalne dla pracowników przedsiębiorstw wodociągowych, o tyle myślę, że przynajmniej część z nich jest zupełnie obca ludziom spoza branży. A myślę, że niektóre z nich, dobrze by sobie postawili. Dobrze, by ci, którzy tworzą warunki dla funkcjonowania przedsiębiorstw wodociągowych, postawili sobie pytania o odpowiedzialność ich własną wobec mieszkańców gminy, którą rządzą. Myślę jednak, że dzisiaj zdecydowanie ważniejsze jest postawienie sobie pytań przez twórców legislacji dla branży wodociągowej. Pytań o odpowiedzialność przed przyszłymi pokoleniami, o wykorzystaną lub straconą szansę na rozwój przedsiębiorstw i gmin. Czy jest tak, że tworząc zapisy ustaw ponosi się odpowiedzialność za coś, co będzie w przyszłości? Czy jest może tak, że trzeba mieć odwagę cywilną, by nie sprzedawać przyszłości za głosy w wyborach? Czy jest może tak, że brak odwagi cywilnej prowadzi do niechęci w konsultacji zapisów w aktach prawnych? Czy jest może wreszcie tak, że trzeba mieć odwagę, by powiedzieć „nie znam się na tym i nie będę tym się zajmował”? A może na końcu jest jednak tak, że nie traktuje się nas, nas, blisko 150 tysięcy pracowników przedsiębiorstw wodociągowych, w sposób poważny i partnerski?
Nie kieruję tych pytań do nikogo konkretnie, lecz jeśli ktoś stwierdzi, że do niego pasują, to niech je wykorzysta. Obawiam się jednak, że pewna grupa społeczna wcale ich nie postawi. Nie postawi bo…. wie (?).
Felieton Pawła Chudzińskiego został również opublikowany w nr 1/2018 kwartalnika "Kierunek WodKan".
Komentarze