Wodociągi po audycie
A co z opomiarowaniem?
Przy każdej modernizacji staraliśmy się, żeby każde urządzenie było odpowiednio opomiarowane, przede wszystkim w zakresie zużycia energii elektrycznej i wydajnościowym instalacji. Chcieliśmy wiedzieć, ile instalacja produkuje, jaka jest jej wydajność, by odnieść to do zużycia energii. Kłopot był w tym, że w roku 2013, kiedy chcieliśmy zebrać wszystko w jeden system, pojawił się problem z ilością danych. Ręcznie nie było sposobu nad wszystkim panować, gdyż mówimy o ponad 700 punktach pomiarowych. Z takiej ilości informacji nie dało się wyciągnąć żadnych sensownych wniosków.
Wspomniał pan o tym, że brakowało wam zarządzania pod kątem optymalizacji. ale znaleźliście rozwiązanie?
O tym za chwilę. Wróćmy jeszcze do realizacji rekomendacji audytu. Po pierwsze musieliśmy zweryfikować wyniki audytu i zrobić własny ranking, ponieważ 31 zadań wynikających wprost z rekomendacji nikt nie mógł wziąć na swoje barki. Dlatego musieliśmy wszystko jeszcze raz przeanalizować. Chcieliśmy zrobić własny ranking, hierarchie i punktacje. Ważna jest tu ekonomia. Uporządkowaliśmy więc całość pod względem kosztów. Chcieliśmy po prostu zrobić te rzeczy, które najszybciej się zwrócą. Pod uwagę braliśmy też: czy dany punkt wiąże się z innymi potrzebami przedsiębiorstwa, z innymi planami modernizacji instalacji, oraz jaka jest trudność w organizacji i przeprowadzeniu zadania. Po zweryfikowaniu sporządziliśmy własną listę. Wtedy wybraliśmy 8 zadań, które zaplanowaliśmy do realizacji w pierwszej kolejności, w ramach zadań wykonywanych w projekcie. Były to zadania łatwe, jakie można zrobić w rok, o niskich nakładach kosztowych, dających szybki zwrot nakładów, zgodnie z zasadą Pareta (20% nakładów – 80% zysków). Dlatego też chcieliśmy, aby zespół projektowy wziął na siebie odpowiedzialność i zrobił rzecz najważniejszą – to, co
można zrealizować krótko, szybko i żeby dało realny efekt w postaci oszczędności energii. Bardzo zależało nam na tym, aby do problemu efektywności zaangażować całą załogę. Dlatego zespół projektowy miał bardzo szerokie spektrum pracowników. Oprócz osób z utrzymania ruchu i produkcji, zaangażowaliśmy również informatyków, dział księgowości, dział zamówień publicznych – praktycznie wszystkie sfery działalności przedsiębiorstwa. Chcieliśmy rozpowszechnić tę wiedzę, a dbałość o energię zaszczepić w całej organizacji.
Wybraliście zatem osiem zadań wyodrębnionych w projekcie.
Tak, zespół projektowy się tym zajął. W projekcie znalazły się dwa zadania, które zaproponowali wprost członkowie zespołu, a które nie były wpisane w audycie. Stwierdziliśmy, że są one konieczne. Tak więc sześć zadań było z audytu, dwa – nasze. Mówimy tu o zadaniach o charakterze remontowym lub modernizacyjnym, w zakresie instalacji technologicznej, ogrzewania, wentylacji, instalacji zasilającej, modernizacji algorytmów sterowania. Kolejnym zagadnieniem w projekcie był pomysł na zarządzanie poziomem energochłonności w toku produkcji. Długo szukaliśmy programu, który będzie w stanie obsłużyć dużą ilość liczników i jeszcze powiązać to z bieżącym opomiarowaniem technologii. Na myśl przychodziły układy od monitorowania, bilingowania odbiorców w zakładach energetycznych. Tam jest podobna sytuacja, ze względu na dużą liczbę klientów. Zwróciliśmy się więc do dostawców z prośbą o wycenę wdrożenia takiej aplikacji w naszej firmie. Mamy 700 pomiarów i chcieliśmy je połączyć w algorytmy, aby sprawdzić, gdzie jest problem, a gdzie pozytywne wyniki. Okazało się jednak, że programy te są zbyt drogie. W dodatku nie dało się przeskalować ich do naszych potrzeb. Zaczęliśmy zatem szukać własnych rozwiązań.
I znaleźliście?
Tak, dzięki zaangażowaniu zespołu zbudowaliśmy system, który pokazuje z dnia na dzień, na wskaźnikach jednostkowych, jak kształtuje się zużycie energii dla całego zakładu: dla strefy wody i dla oczyszczalni ścieków. Później od ogółu można przejść do szczegółu, do obiektów i instalacji, w których są problemy. Jeśli widzimy, że w obszarze wody jest w porządku, a na oczyszczalni ścieków są jakieś zawirowania, to u mnie, jak i u menagerów, którzy odpowiadają za teobszary, nasuwa się pytanie: „co się dzieje?”. Czasami podwyższona energochłonność, ponad granicę, którą sobie wyznaczyliśmy, bierze się np. z przyczyn naturalnych. Ale w momencie, kiedy nie możemy sobie jej wytłumaczyć w ten sposób, przydaje się to, że każdy z obszarów mamy rozbity na części. Czyli jest np. główny obszar oczyszczalni ścieków podzielony na części: mechaniczną, biologiczną, gospodarkę osadową. Można zatem zobaczyć, jakich obszarów dotyczy zwiększona konsumpcja energii. Jeśli wiemy, że jest to na części biologicznej, sprawdzamy, jak pracują tam urządzenia, jak się zachowują, szukamy awarii…
Komentarze