Dariusz Dzida: Telemetria przekłada się na efektywność i szybką reakcję
- Telemetria daje nam ciągły obraz parametrów. Ważne jest, aby dane były zbierane w dłuższym okresie czasowym. Człowiek nie jest w stanie tego zrobić, może to zrobić maszyna. Jesteśmy później w stanie to przeanalizować i określić, czy wykres jest dobry, czy nieprawidłowy, a potem szybko zadziałać – mówi Dariusz Dzida z AQUA S.A.
System telemetrii i sterowania na sieci wodociągowej w Bielsku-Białej działa bardzo dobrze. Podczas konferencji w Wiśle opowiedział pan o tym, w jaki sposób ułatwia on pracę. Jakie są korzyści korzystania z telemetrii?
Minęło już ponad 20 lat od nadejścia możliwości dostępu do światowych technologii. Mamy okazję z nich korzystać. Możemy obserwować, jakie są ciśnienia, przepływy, jaka jest praca zbiorników wodociągowych, hydroforni, ujęć wody, reduktorów – nie jeżdżąc do oddalonych obiektów, a jedynie wpatrując się w ekran monitora. Możemy to sprawdzać w czasie rzeczywistym, dodawać progi alarmowe, jeśli coś odbiega od normy. Da się również włączać nastawy, np. na reduktorze sieciowym możemy ustawić ciśnienie w ciągu dnia lub nocy. To niemożliwe w przypadku obsługi ręcznej. Dzięki temu oszczędzamy czas na kontrole urządzeń w terenie i regulacje. Szybciej możemy zareagować na sytuacje awaryjne, a także mamy obraz całej sieci zebrany na jednym ekranie.
To przekłada się na efektywność pracy, a czy przekłada się na opłacalność dla klienta końcowego?
Myślę, że dla odbiorcy najważniejsze jest to, że gdy dzwoni z informacją o słabym ciśnieniu, może otrzymać informację zwrotną, że wiemy o tym i już działamy w terenie. Aby nie wyjść z wprawy w kontakcie z klientem czasem siadam na stanowisku dyspozytora i odbieram telefony. Kiedy dzwoni klient ze zgłoszeniem, że w jego dzielnicy nie ma wody, dzięki naszemu systemowi mogę go poinformować, że uzyskaliśmy informację z telemetrii już godzinę wcześniej, wysłaliśmy ekipę, awaria jest usuwana i za godzinę będzie woda. Dla naszego klienta telemetria przekłada się na szybszą reakcję z naszej strony.
Czy proces wdrażania tego systemu był kosztowny w pana przedsiębiorstwie?
To niestety nie są tanie rzeczy, ale one są zaplanowane na używanie przez kilkadziesiąt lat. Jeśli mądrze zaprojektuje się system, będzie to skutkować przez wiele lat szybszą efektywnością i reakcją na sytuacje awaryjne. Także utrzymaniem dobrej jakości dostaw wody do klientów.
Ograniczamy ingerencję człowieka w nasz system, bo człowiek jest istotą zawodną i nie zawsze ma „dobry dzień”. Mamy przede wszystkim ciągły obraz parametrów. Ważne jest, aby dane były zbierane w dłuższym okresie czasowym. Człowiek nie jest w stanie tego zrobić, może to zrobić maszyna. Jesteśmy później w stanie to przeanalizować i określić, czy wykres jest dobry, czy nieprawidłowy, a potem szybko zadziałać.
Jak konferencja „Awarie i Monitoring” w Wiśle wpisuje się w pana obszar działalności?
Przyjeżdżam na te konferencje już od lat i zawsze dowiaduję się czegoś nowego. Nawet jeśli zyskuję informacje, które już kiedyś słyszałem, mogę na nowo uporządkować wiedzę. Na konferencje przyjeżdżają koledzy z innych przedsiębiorstw, dzieląc się własnymi dobrymi praktykami. To pozwala na poszerzenie horyzontów myślowych, nie tylko z zakresu utrzymania sieci, ale też zarządzania przedsiębiorstwem, działem, brygadami. Zawsze coś ciekawego można wynieść z konferencji.
Rozmawiała Aleksandra Dik / Adventure Media
Komentarze