Partner serwisu

W czyich rękach te odpady?

Kategoria: Wywiady

„Ustawa nie rozwiąże wszystkich problemów, a w niektórych aspektach nawet zburzy dotychczas funkcjonujący rynek”. O zmianach, jakie niesie reforma dotycząca gospodarki odpadami komunalnymi, mówi Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami.

 W czyich rękach te odpady?

• Jak ocenia pan zmiany, które rząd wprowadza w reformie dotyczącej gospodarki odpadami komunalnymi?
    Pozytywnie. Jako Krajowa Izba Gospodarki Odpadami zrzeszająca firmy komunalne z całego kraju od kilku już lat proponowaliśmy, aby to samorząd lub związki gmin zarządzały strumieniem odpadów wytworzonych na swoim terenie. Chodzi przy tym o system zintegrowany, szczelny, którym wszyscy jego uczestnicy gospodarujący odpadami będą mieli precyzyjnie określoną odpowiedzialność i kompetencje. Rząd usiłuje już po raz kolejny stworzyć taki właśnie system, w którym będzie wskazany konkretny właściciel odpadów komunalnych. Podyktowane jest to przede wszystkim opłacalnością inwestycji w gospodarce odpadami. Obecnie często jest tak, że w wyniku luk prawnych odpady „wyjeżdżają” z danego obszaru, w którym zgodnie z przyjętymi dyrektywami Unii Europejskiej powinny być unieszkodliwione i przetworzone. To m.in. powoduje, że inwestycje, które nie mają zapewnionego strumienia odpadów, nie są opłacalne. Ma to znaczenie zwłaszcza przy pozyskiwaniu środków unijnych, gdzie „efekt ekologiczny” jest warunkiem niezbędnym do otrzymania wsparcia.
    Od dawna przekonujemy, że zmiany są niezbędne. Wiemy również, że ta ustawa nie rozwiąże wszystkich problemów. Wskazujemy również pewne zagrożenia, które mogą zaistnieć przy wprowadzaniu nowego systemu. Przy okazji możemy zburzyć część dobrze funkcjonującego rynku. Ważne, aby ustawa – idąca w kierunku zarządzania przez gminę zintegrowanym systemem – pozwoliła firmom już działającym na rynku w zakresie transportu, segregacji odpadów, bezpiecznie i stabilnie funkcjonować.

Czy widzi pan jeszcze inne zagrożenia, które niesie ustawa?
    Obawiam się, że – mimo słuszności generalnych zmian systemowych – może być bardzo trudno utrzymać się na rynku firmom lokalnym. Tak może się zdarzyć, jeżeli nie zostaną równocześnie zmienione przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, które obecnie bez różnicy traktują duże międzynarodowe koncerny i małe, lokalne firmy. A przecież to trochę jak pojedynek Dawida z Goliatem.

Co w sytuacji, kiedy odpady „trafią w ręce” samorządów lokalnych? Czy według pana gminy uporają się z tym problemem? Czy w ogóle są do tego przygotowane?
    Nie wszystkie. Część podjęła się już dawno roli koordynatora działań, budując lokalne i regionalne systemy gospodarki odpadami z nowoczesnymi zakładami przetwarzania odpadów. Inna część, w wyniku wcześniejszych ustaw, wyzbyła się zupełnie tej roli. Uważam, że powinniśmy do zmian podążać ewolucyjnie, ale w kierunku obowiązującym w UE, że to gmina kreuje rozwiązania i buduje system. Dostaje przy tym nie tylko zadania, za które odpowiada, ale również narzędzia i środki, które w tym systemie są wypracowywane. W wyniku doświadczeń tworzony jest rynek, dzięki któremu rozwijany jest potencjał firm. Jeżeli są to dobre firmy, dobrze realizujące zadania zarówno komunalne, jak i prywatne, dlaczego mają zniknąć z rynku? Przecież działają w oparciu o obowiązujące przepisy i zapewniają bezpieczeństwo sanitarne miast, powiatów czy gmin. Uważamy, że gmina powinna nadzorować system, tak jak to ma miejsce w wielu innych usługach publicznych; komunikacji miejskiej, wodociągach czy gospodarce cieplnej.

Czy zmiana w ustawie nie spowoduje wzrostu cen odbioru odpadów od mieszkańców?
    Jest to proces nieunikniony. O tym trzeba jasno powiedzieć. Dotąd opieraliśmy się na systemie: transport – składowanie odpadów - namiastka sortowania odpadów. Mieliśmy technologicznie dosyć ubogi system zagospodarowania odpadów. Jeżeli teraz nie będziemy mogli ich składować, będą musiały być poddane procesom recyklingu materiałowego, a duża część będzie doskonałym surowcem energetycznym wykorzystywanym w miejskich systemach ciepłowniczych i energetycznych. To wymaga jednak kosztownych inwestycji. Gminy od ponad dwudziestu lat funkcjonowania dbają z jednej strony o racjonalność wydatków, z drugiej „nie drenują” nadmiernie kieszeni własnych mieszkańców. Realizując inwestycje w zakresie gospodarki odpadami należy pamiętać, że inny aspekt zadań czeka dużą aglomerację, inny gminę wiejską. Myślę, że warto zaufać gminom, które już nie raz sprawdziły się w konkretnym działaniu i mogą poszczycić się wieloma sukcesami.

Jest pan dyrektorem Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Koszalinie. Jak widzi pan – z tej perspektywy – dogodne działania dla gmin, które mogą być efektywne w walce z utylizacją odpadów?
    PGK w Koszalinie już od dwudziestu lat dobrze współpracuje z naszym samorządem. Efektem tej współpracy – również z innymi gminami i dużymi spółdzielniami mieszkaniowymi jest regionalny system gospodarki odpadami, w których PGK jest wiodącym podmiotem realizującym zadania komunalne poszczególnych partnerów. Aby ten system wzmocnić, spółdzielnie objęły 20 proc. udziałów w naszym przedsiębiorstwie, gminy – 10. Pozostała część należy do samorządu Koszalina. W ten sposób tworzymy spółkę, która zdejmuje z mniejszych gmin obowiązki zagospodarowania odpadów, a my mamy stabilne możliwości dalszego rozwoju. Staramy się inwestować racjonalnie, utrzymać koszty na niskim poziomie. To powoduje postrzeganie naszej firmy również w aspekcie społecznym jako partnera, dla którego zysk nie jest jedynym i najważniejszym wyznacznikiem działalności. A z tym w gospodarce odpadami spotykamy się przecież aż nazbyt często.

•  Czy jesteśmy w stanie spełnić zapis zgodny z dyrektywą w sprawie składowania odpadów komunalnych?
    Uważam, że tak. Ważne jest jednak, aby go egzekwować, ale również dać czas na rozbudowanie potencjału istniejących zakładów. To musi być opłacalne rozwiązanie, wynikające z prawidłowo funkcjonującego systemu.

Jak ocenia pan szanse Polski na uzdrowienie gospodarki odpadami?
    Uważam, że członkostwo w UE spowoduje, iż zadania związane z gospodarką odpadami będą racjonalnie realizowane. Jako Izba samorządowa chcemy, aby tak jak w innych krajach UE gospodarkę odpadami prowadziły różnorodne firmy, ale pod kontrolą samorządów. Rolą odpowiednich przepisów jest natomiast, aby były promowane nie tylko przez potężne korporacje gospodarcze, ale także przez firmy lokalne, publiczne i prywatne. Niech korporacje zajmą się dużym fragmentem rynku, natomiast te lokalne - „pierwszym” – bardzo ważnym kontaktem z klientem. Wzorem dla wielu krajów unijnych.

 

Rozmawiała Angelika Gajewska

Wywiad został opublikowany w magazynie "Ochrona Środowiska" nr 2/2011

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ