Podziemny wodny skarb. Historia ZWiK Łódź
w 1934 roku rozpoczęto budowę dwóch bliźniaczych zbiorników na Stokach. Powstały one według założeń projektu williama Heerleina Lindleya. Każdy zbudowano na planie kwadratu o boku 60 m, ich wysokość wynosi 7 m, a lustro wody zbliża się do 5 m. To prawdziwy podziemny skarb Łodzi, który służy mieszkańcom do dziś.
W roku 2015 Zakład Wodociągów i Kanalizacji obchodził 90. rocznicę swojego istnienia. Za datę powstania firmy przyjmuje się rok 1925, czyli początek budowy kanalizacji w Łodzi. Funkcję dyrektora powierzono wtedy Stefanowi Skrzywanowi, bliskiemu współpracownikowi Williama Heerleina Lindleya (syna Williama Lindleya), angielskiego inżyniera, autora projektu sieci wodociągowej i kanalizacyjnej dla miasta. Brytyjczyk już na początku wieku na zamówienie Rady Miejskiej w Łodzi opracował plany budowy sieci wodociągowo-ściekowej. Swoje plany oparł na dość innowacyjnym założeniu, wykorzystał naturalne położenie miasta – w najwyższym punkcie ówczesnej Łodzi, na Stokach, umieścił gigantyczne zbiorniki wodne, swoistą wieżę ciśnień, z których grawitacyjnie woda płynęła do miejsc niżej położonych. Różnica poziomów wynosi aż 90 metrów: z 260 m n.p.m. do 170 m n.p.m. w najniższym punkcie miasta.
Nieczystości i fetor
Budowa sieci wodociągowo-kanalizacyjnej była najbardziej palącą potrzebą Łodzi na początku XX wieku. Miasto przed wojną liczyło sobie ponad 600 tys. mieszkańców i bardzo dynamicznie się rozwijało – jako największy w Polsce ośrodek przemysłu włókienniczego – nazywany był często „polskim Manchesterem”. Stan sanitarny aglomeracji pozostawiał jednak wiele do życzenia: mieszkańcy marli jak muchy, ponieważ wodę czerpali ze studni zasilanych wodą podskórną, położonych w sąsiedztwie dołów kloacznych. W mieście panował nieznośny fetor, bo nieczystości wylewano do rynsztoków, a w budżecie ciągle brakowało środków na realizację tego przedsięwzięcia. Skrzywan, posiadający ogromną praktykę zawodową, nabytą w czasie pracy z Williamem Heerleinem Lindleyem w Warszawie czy Baku, wiedział, że tak olbrzymią i kosztowną inwestycję trzeba zacząć od budowy kanalizacji – efekty można osiągnąć prawie natychmiast, a koszty nie są tak wielkie, i co ważne – inwestowane stopniowo.
Do śmierci Skrzywana w 1932 roku z centrum miasta zniknęły ścieki. Łódź pokryła się siecią kanałów ogólnospławnych, nurty rzek uregulowano, zyskała też oczyszczalnię ścieków na Lublinku. Inwestycja w infrastrukturę sanitarną przyniosła miastu wielki skok cywilizacyjny, z miejsca poprawiły się statystyki śmiertelności. O połowę zmalała liczba ludności umierającej na czerwonkę czy dur brzuszny. Do wybuchu II wojny światowej wybudowano 105 km kanałów, przyłączono 2709 nieruchomości – z kanalizacji korzystała już jedna trzecia mieszkańców miasta. Dyrektor Skrzywan pozostawił po sobie jeszcze jedną, skromną, ale bardzo znamienną pamiątkę. Wejście do siedziby firmy, które mieściło się przy ulicy Narutowicza 65, kazał wyłożyć mozaiką „Uśmiechnij się”, by pracowników i gości od progu nastrajać optymistycznie.