Konferencje = Wiedza? Felieton Pawła Chudzińskiego
Konferencje. Właśnie nich chcę dzisiaj parę słów napisać, a właściwie tylko o jednej i związanymi z nią przemyśleniami. Dawno już nie byłem na konferencji czy na innm podobnym wydarzeniu. Byłem na konferencji, która nazywa się III Forum Ochrony Środowiska organizowane przez Izbę Gospodarczą „Wodociągi Polskie”. Jeśli spytacie Państwo co na niej było tak ciekawego, to powiem, że nie wiem, bo to trochę zależy od tego, co kogo interesuje. Więc napiszę to, co mnie zainteresowało.
Wiele razy komentowałem różne wydarzenia związane z Izbą dość krytycznie, lecz od pewnego czasu albo we mnie zelżało trochę, co jest oczywiście możliwe i logiczne, bo z wiekiem człowiek podobno łagodnieje, albo Izba weszła na wyższy poziom. Pewnie jedno i drugie. Pisałem już na tych łamach (a przynajmniej tak mi się wydaje) o targach w Bydgoszczy, które w zeszłym roku odbyły się w nowym miejscu i wydaje się, że w nowej jakości, a dzisiaj o konferencji. Najpierw słowa uznania dla Pani Prezes za skład ważnych dla branży osób, które były obecne. A że są to osoby z pierwszych stron gazet, to sprawię sobie przyjemność, że niektóre z nich wymienię, a byli to państwo: J. Buzek, J. Hausner, M. Gajda, I. Koza, G. Lenartowicz, J. Rotnicka, M. Balcerowicz i W. Słowik. Za kolejność, z pewnością niewłaściwą, z góry pokrzywdzonych przepraszam. Chciałbym się jednak wytłumaczyć z tej kolejności, ponieważ teraz łatwiej jest mi napisać, że chciałbym się zatrzymać na wystąpieniach dwóch ostatnich panów.
Pana Dyrektora Balcerowicza z Ministerstwa Środowiska (przepraszam, że nie wymieniam całego tytułu, ale mam nadzieję, że zainteresowany się nie obrazi) miałem już okazję (i przyjemność) poznać wcześniej. Pan dyrektor zaprezentował założenia, bo chyba tak trzeba to nazwać, do nowego Prawa wodnego. Pomimo że kolejny z prelegentów zarzucił, że projekt Prawa wodnego nie jest jeszcze dostępny na stronie internetowej ministerstwa, to przekaz Pana Dyrektora był jasny i spójny. Można się zgadzać albo być przeciwnym propozycjom zawartym w nowym Prawie wodnym, ale nie można zarzucić Panu Dyrektorowi, że projektu nie zna, albo że przedstawiał projekt w sposób niewłaściwy. Wiem, że wygląda to trochę jak lizusostwo, ale po pierwsze ja nic nie potrzebuję z ministerstwa, a co ważniejsze moim zdaniem, że przy dzisiaj prezentowanych standardach dyskusji społecznej ta dyskusja pozytywnie się wyróżniała. A z moich własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że na dodatek jest to ktoś, do którego trafiają racjonalne argumenty. Nie wiem, czy tymi ciepłymi słowami nie zrobię przypadkiem niedźwiedziej przysługi Panu Dyrektorowi, ale nie można tylko wylewać pomyj na rządzących, niezależnie od tego, co robią. A swoją drogą zauważam ewolucję w podejściu do nas jako branży (chyba przestajemy być „tłustymi misiami” i innymi czarnymi charakterami) i do dyrektywy wodnej. Pewnie i u nas i w ministerstwie jest zgoda co do tego, że wszyscy powinni płacić za użytkowanie dóbr naturalnych i w tym oczywiście wody, tyle że wszyscy oznacza wszyscy i tu w pełni zgadzam się i popieram Pana Dyrektora, że zwolnień w tej materii być nie powinno. Myślę, że dosyć już tego lizusostwa.