Osuszanie stepu cz. 2. Felieton Adama Makieły i Łukasza Lipca
Jakże istotną kwestię ubytku wód gruntowych stanowią medialne informacje pod alarmistycznym tytułem „Kujawy usychają”.
Niezwykle pocieszająca z kolei informacja płynie od m.in. prof. Zygmunta Babińskiego o już realizowanych i planowanych wielomiliardowych inwestycjach. To dobrze, bardzo dobrze – niewątpliwie zlikwidują one zagrożenie powodziowe, ale czy w istocie nie będzie to UCYWILIZOWANIE odprowadzenia większości wód opadowych do morza. Nie taka jest idea naszych wywodów. Intencją autorów jest zwrócenie uwagi na konieczność tworzenia setek, a wręcz tysięcy miejsc, które będą powodowały „przechwytywanie” deszczówki w miejscu lub pobliżu miejsca jej opadu i tym sposobem tworzenie tysięcy małych „gąbek” zatrzymujących wodę.
W świetle obowiązujących w Polsce przepisów – m.in. Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 18 listopada 2014 r. w sprawie warunków, jakie należy spełnić przy wprowadzaniu ścieków do wód lub do ziemi oraz w sprawie substancji szczególnie szkodliwych dla środowiska wodnego oraz Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, retencjonowanie deszczówki w Polsce może być zaledwie zalecane w planach zagospodarowania przestrzennego w decyzjach o ustaleniu warunków zabudowy. Tak, tak, mimo obowiązywania jakże górnolotnej dyrektywy, polski system prawa w tym zakresie przewiduje zaledwie zalecenie retencjonowania wody deszczowej, nie stosując nakazów takiego postępowania.
Komentarze