Kanalizacja deszczowa z gumy nie jest!
Gdy już napisałam ten tytuł, to stwierdzam (z przymrużeniem oka), że zastosowanie elastycznych materiałów do budowy elementów odwodnienia byłoby dość innowacyjnym i efektownym rozwiązaniem. Póki jednak nie jest to możliwe – podejmę próbę oceny zjawisk „odpowiedzialnych” za czasowe tworzenie się zbiorników wodnych na terenach uszczelnionych w czasie i po deszczach nawalnych.
Tzw. oberwanie chmury, czyli krótkotrwały opad o dużym natężeniu, występujący lokalnie, obecnie zdarza się coraz częściej w ciągu roku. Piszę to na podstawie obserwacji z własnego „podwórka”. Takich ulewnych deszczy na moim osiedlu, w ostatnim sezonie wiosenno-letnim, było kilka. Wśród sąsiadów z domków położonych w niższej części mojej ulicy były społeczne „dyżury pogodowe”, układanie worków z piaskiem – aby chronić garaże, w ruch także szły pompy. Dodam, że takie sytuacje w czasie mojego dzieciństwa były sporadyczne – doskonale je pamiętam, bo to, co dla rodziców było udręką, dla dzieci stanowiło prawdziwą frajdę!
Zaniżanie obliczeń
Mimo że o zmianach klimatu mówi się już długo, to jednak nadal wiele dokumentacji zawierającej prognozy opadów miarodajnych na potrzeby budowy czy przebudowy elementów odwodnienia bazuje na wzorze Błaszczyka, którego model powstał w oparciu o opady historyczne zarejestrowane na przełomie XIX i XX wieku (ponad 100 lat temu!), co znacznie zaniża wyniki obliczeń obecnych natężeń deszczy. Zatem słusznym podejściem w procesie projektowania wydaje się prognozowanie natężenia opadów, z którymi ma zmierzyć się przyszła infrastruktura, w perspektywie czasu, na jaki przewidziane jest jej użytkowanie, czyli na około 50-100 lat.
Zatrzymanie wody opadowej
Ale to tylko jedna strona medalu. Drugie ważne ogniwo, które zminimalizuje skutki deszczy nawalnych (i mam tu na myśli wprost wytyczne prawne i normatywne), to wdrażanie wszystkich możliwych do realizacji rozwiązań związanych z zatrzymaniem wody opadowej najbliżej miejsca jej powstania.
W kogo bijemy, gdy woda stoi na drodze? Oczywiście w zarządcę (drogi bądź infrastruktury komunalnej). To on, wraz z falą opadu, zbiera drugą falę: roszczeń, oczekiwań i skarg na fatalne funkcjonowanie sieci. A ja mówię – weźmy winę na siebie i podzielmy ją między sobą sprawiedliwie. W mojej ocenie każdy z nas dokłada rękę do tej sytuacji. I tak, biorę to także mocno do siebie. Przyczyny „z życia wzięte” dotyczące tego typu sytuacji podzielę obszarowo.
Na terenach szczelnych pozamiejskich największe trudności z funkcjonowaniem odwodnienia (dotyczy to szczególnie dróg i parkingów) powoduje degradacja gruntów terenów przyległych i spływ opadu wraz z masami ziemnymi (przyczyną jest tu stan zachowania roślinności lub metody upraw terenów rolniczych). Spotkałam się także z sytuacjami źle zabezpieczonych materiałów sypkich, składowanych w pobliżu drogi, które wraz opadem i spadkiem terenu ulegały „upłynnieniu” i zatykały odbiorniki. Kolejnym grzechem są samowolnie (i niewłaściwe) wykonane przepusty, zanieczyszczenia rowów odpadami (np. gruzem) i nielegalne odprowadzanie wód opadowych, a także ścieków, co w sposób bezpośredni zakłóca przepustowość i naturalny odpływ wody w rowach. Na terenach miejskich dużą ulgą dla kanalizacji deszczowej byłaby większa dyscyplina mieszkańców, deweloperów i przedsiębiorców, którzy (aby odciążyć kanalizację deszczową) powinni zagospodarować w maksymalnym stopniu opad zebrany z całej powierzchni szczelnej własnego terenu.
Którą z win bierzesz na siebie?
Niestety często jeszcze walczymy z przekonaniem, że opad jest niechcianym problemem, zamiast dostrzegać jego wartość. Niech potwierdzeniem tych słów będzie przykład mocno nietrafionego określenia „podatku od deszczu”, faktycznie ponoszonego właśnie z tytułu ograniczenia powierzchni czynnej biologicznie.
***
Anna Michałowska - z wykształcenia technolog wody, inżynier środowiska i hydrolog. Od 15 lat zawodowo związana z działaniami na rzecz równowagi gruntowo-wodnej przy inwestycjach liniowych. Na co dzień mierzy się z okołowodnymi wyzwaniami na etapach: projektowania, realizacji i utrzymania inwestycji. Autorka bloga „Jesteś wodą", gdzie porusza tematy związane ze świadomym zarządzaniem zasobami wodnymi i inspiruje do oszczędzania wody.
***
Felieton pierwotnie ukazał się w nr 4/22 ,,Kierunek WOD-KAN ".
Komentarze