Partner serwisu
18 września 2019

Stop suszy! We Wrocławiu debata o przeciwdziałaniu skutkom suszy w regionie

Kategoria: Aktualności

Minimalizowanie skutków suszy w miastach było tematem kolejnego, trzeciego spotkania w ramach konsultacji społecznych projektu planu przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS). Tym razem eksperci Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie spotkali się z mieszkańcami, samorządowcami i przedsiębiorcami we Wrocławiu. Wody Polskie prowadzą i planują na Dolnym Śląsku inwestycje hydrotechniczne, których celem jest retencja, czyli magazynowanie wody.

Stop suszy! We Wrocławiu debata o przeciwdziałaniu skutkom suszy w regionie

Spotkania konsultacyjne projektu planu przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS) odbędą się w 15 miastach w Polsce. Dotąd zorganizowano je w Poznaniu, gdzie dotyczyły przede wszystkim suszy rolniczej, w Zielonej Górze – retencji w stawach i we Wrocławiu – minimalizowania skutków suszy na obszarach zurbanizowanych.

– Zróżnicowanie tematyczne poszczególnych spotkań daje wyobrażenie o wielkiej, ogólnopolskiej skali zagrożenia suszą. We Wrocławiu chcieliśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że zagrożenie suszą nie omija także miast. Po zakończeniu konsultacji ze społeczeństwem będziemy mieli gwarancję, że żaden temat nie został pominięty, albo potraktowany pobieżnie, co sprawi, że katalog działań PPSS będzie kompletny i skuteczny – wyjaśnił Wojciech Skowyrski, Zastępca Dyrektora Departamentu Ochrony przed Powodzią i Suszą z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Specyfika skutków suszy na obszarach miejskich wymaga wyodrębnienia dla nich w PPSS adekwatnych działań. Kluczowe jest zagospodarowanie opadu deszczu czy śniegu w miejscu ich wystąpienia, tak, by woda, której w pewnych okresach jest za dużo, została zmagazynowana na suchy okres. Jednym z takich działań jest budowa zbiorników na deszczówkę. We Wrocławiu wprowadzono dofinansowanie dla mieszkańców do takich inwestycji. Magazynowanie deszczówki może potencjalnie przynieść oszczędności w zużyciu wody wodociągowej nawet o 50%. Innym sposobem radzenia sobie z suszą w mieście jest zakładanie ogrodów deszczowych i przekształcanie trawników w łąki kwietne. Działania sprzyjające zwiększeniu retencji w mieście pozytywnie wpływają także na ograniczanie skutków ulewnych deszczy i poprawiają klimat miasta.

Wody Polskie na Dolnym Śląsku planują i prowadzą inwestycje hydrotechniczne, które są obecnie w różnym stopniu zaawansowania prac, to m.in. stopnie wodne na Odrze w Malczycach, Lubiążu i Ścinawie.

Konsultacje społeczne projektu PPSS, które odbywają się w ramach realizowanego przez PGW Wody Polskie projektu Stop suszy! potrwają pół roku, do 15 lutego 2020 r. Szczegółowe informacje na temat tych spotkań są dostępne m.in. na stronie www.stopsuszy.pl. PPSS to pierwszy, tak kompleksowy dokument dotyczący walki z suszą w Polsce. Projekt planu jest dostępny na stronie www.konsultacjesusza.pl i www.stopsuszy.pl. Każdy może złożyć wnioski i uwagi do PPSS poprzez specjalnie przygotowany formularz.

Dokument PPSS, który będzie najważniejszym efektem projektu Stop suszy! wraz z planami gospodarowania wodami i planami zarządzania ryzykiem powodziowym przyczyni się do poprawy stanu gospodarki wodnej w Polsce. Po konsultacjach społecznych projekt PPSS zostanie poddany strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko, a w 2020 r. końcowym akcentem będzie jego przyjęcie w drodze rozporządzenia ministra właściwego do spraw gospodarki wodnej. Polska znajdzie się tym samym w gronie 10 państw europejskich, które mają opracowane plany przeciwdziałania skutkom suszy. Dokumenty o tej randze opracowały m.in.: Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Portugalia, Słowacja i Ukraina.

Do przygotowania planu przeciwdziałania skutkom suszy Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie jest zobligowany przepisami art. 240 ust. 2. pkt. 8) ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne (Dz.U. z 2018 r. poz. 2268 z późn. zm.). W projekcie Stop suszy! opracowano dotąd metodykę przygotowywania PPSS, przeprowadzono bezprecedensową ankietyzację wśród 3,5 tys. podmiotów związanych z gospodarką wodną, ochroną środowiska i zarządzaniem kryzysowym. Polem do prezentacji projektu planu stały się m.in. ogólnopolskie konferencje eksperckie oraz kampania społeczna „Pamiętaj o wodzie!”. Całość prac jest finansowana z funduszy europejskich (POIŚ 2014-2020).

źródło: wroclaw.wody.gov.pl
greto
2019-09-30
https://dziennikpolski24.pl/brakuje-inzynierow-budownictwa-wodnego/ar/2820402
RYNEK PRACY. Kto będzie usuwał szkody popowodziowe?
Niespełna 2 procent wszystkich inżynierów budownictwa w kraju stanowią specjaliści z branży wodno-melioracyjnej. W Małopolsce jest ich - proporcjonalnie - nieco więcej - 2,44 proc., co oznacza dokładnie 350 fachowców: inżynierów i techników z uprawnieniami w tej dziedzinie.

Jak na region, w którym jest tak dużo bystrych i nieprzewidywalnych potoków górskich, region, w którym swoje górne (zawsze trudniejsze do ujarzmienia niż dolne) biegi mają wielkie rzeki - to stanowczo za mało. Inżynierowie budownictwa wodnego stają się branżą coraz bardziej niszową. A młode kadry nie garną się do zawodu.
Z polskich uczelni znikły popularne niegdyś kierunki: budownictwo wodne i regulacja rzek czy melioracje wodne. Wydziały budownictwa wodnego funkcjonują już tylko na północy kraju (Politechniki Gdańska i Szczecińska) i kształcą specjalistów od budownictwa portowego i morskiego. Na pozostałych uczelniach technicznych mamy za to wysyp inżynierii i ochrony środowiska. Starsi fachowcy nie mają wątpliwości: to zasługa nacisku ekologów. "Inżynieria środowiska" brzmi ładnie, można powiedzieć: ekologicznie, a jeszcze lepiej brzmi "ochrona środowiska". Czy absolwenci tych kierunków będą jednak umieli uchronić nas przed powodzią?
- Roboty regulacyjne, ujarzmianie rzek, mała i duża retencja, a nawet melioracja uważane są za ingerencję w naturę. Niektóre środowiska uznają to za działania niszczycielskie, nie dostrzegając, że takie prace zapewniają bezpieczeństwo ludziom mieszkającym w sąsiedztwie cieków wodnych. Czy bez takich działań mogłyby się rozwijać - dziś spokojnie koegzystujące z rzekami - Zakopane, Krynica czy Myślenice? - retorycznie pyta mgr inż. Zbigniew Grabowski, członek Zarządu Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodno-Melioracyjnych.
I czy inżynieria środowiska przygotuje wystarczająco dobrych specjalistów od budownictwa wodnego? - Obserwując młodych adeptów zawodu, którzy odbywają u mnie praktyki, mam wrażenie, że program studiów jest dziś zbyt ubogi, jeśli chodzi o przedmioty specjalistyczne. My musieliśmy zaliczyć cztery semestry geodezji: dziś wystarcza jeden. Mieliśmy znacznie więcej zajęć z hydrogeologii i hydrotechniki niż obecnie. Za to dzisiejsi absolwenci mają doskonale opanowane techniki komputerowe i większą wiedzę uniwersalną - dodaje inż. Grabowski, absolwent kierunku budownictwo wodne i regulacja rzek.
Wiedza uniwersalna z dziedziny budownictwa ogólnego jest dziś niezbędna inżynierom, jeśli chcą uzyskać uprawnienia budowlane. Specjalistyczne uprawnienia wodno-melioracyjne oraz hydrotechniczne znikły 15 lat temu. Zostały wrzucone do jednego wielkiego worka pod nazwą "konstrukcyjno-budowlane". I o takie mogą się starać absolwenci inżynierii środowiska.
- Na takich samych zasadach, jak absolwenci architektury i urbanistyki. Te dwa kierunki studiów zostały uznane w rozporządzeniu ministra transportu i budownictwa z 28 kwietnia 2006 r. jako pokrewne, w odróżnieniu od kierunku odpowiedniego, jakim jest budownictwo ogólne. Absolwenci kierunków pokrewnych mogą się ubiegać o uprawnienia konstrukcyjno-budowlane w ograniczonym zakresie. Po ukończeniu kierunku odpowiedniego można otrzymać uprawnienia bez ograniczeń - tłumaczy zawiłości prawne mgr inż. Elżbieta Gabryś, dyrektor Wydziału Infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego, sekretarz Komisji Kwalifikacyjnej przy Małopolskiej Okręgowej Izbie Inżynierów Budownictwa, przyznającej uprawnienia.
Sytuacja jest absurdalna. Absolwent budownictwa ogólnego - który ma minimalną lub żadną wiedzę z dziedziny hydrologii, hydrotechniki, regulacji rzek, podczas praktyki zawodowej nigdy nie zetknął się z budownictwem wodnym - teoretycznie może kierować budową zbiornika retencyjnego. Może nawet projektować budowle wodne.
- Rzeczywiście. Uprawnienia mu na to pozwalają, ale trzeba być człowiekiem nieodpowiedzialnym i bez wyobraźni, żeby się na to poważyć - uważa dyrektor Gabryś i uspokaja, że w rozporządzeniu istnieje zapis wyłączający ograniczenie uprawnień dla absolwentów inżynierii środowiska w odniesieniu do obiektów gospodarki wodnej i melioracji. To jednak nie koniec niedorzeczności. Ci sami absolwenci mogą się ubiegać również o uprawnienia bez ograniczeń, ale tylko w dziedzinie instalacji. Być może po inżynierii środowiska inżynier ma pojęcie o instalacji kanalizacyjnej czy wodociągowej, ale jeśli ukończył specjalność np. budownictwo rolnicze i melioracje, to co wie o instalacji gazowej, wentylacyjnej czy cieplnej?
- Coraz trudniej o prawdziwych specjalistów, którzy rzeczywiście mają fachową wiedzę, a do tego odpowiednie uprawnienia. Od kilku lat walczymy przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa o przywrócenie uprawnień wodno-melioracyjnych. Specyfika budowli wodnych uzasadnia zarówno odrębny tok kształcenia, jak i egzaminowania. Tymczasem na egzaminie na uprawnienia konstrukcyjno-budowlane tematyka budownictwa wodnego jest bardzo słabo reprezentowana. To nie sprzyja jakości nowych kadr - twierdzi Zbigniew Kot, prezes zarządu firmy wykonawczej Wodrol SA.
Specjaliści od budownictwa wodnego nie będą pierwsi w staraniach o odrębność branży. Ze specjalności konstrukcyjno-budowlanej udało się już wydzielić mostowcom i drogowcom. W 2006 r. udało się reanimować specjalność kolejową. Jako odrębna funkcjonuje też telekomunikacyjna. Dlaczego nie wodna?
- Jeśli nam się nie uda przywrócić uprawnień specjalistycznych, to już nie po kolejnej, ale nawet po tej powodzi zabraknie profesjonalistów, którzy będą potrafili usuwać ich skutki i budować infrastrukturę przeciwpowodziową. My już dziś bezskutecznie poszukujemy kierowników budów. Nie chodzi tylko o papiery. Chodzi o fachowców - dodaje inż. Kot.
- Hydrotechnicy giną, melioranci wymierają - filozoficznie konstatuje Bożena Buczek, wicedyrektor Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. To, oczywiście, przenośnia, ale inwestorzy również dostrzegają zagrożenie. Po ostatniej powodzi MZMiUW na razie przeprowadza głównie prace zabezpieczające, zlecając przede wszystkim roboty ziemne i udrożnieniowe. Poradzi sobie z nimi większość firm budowlanych z odpowiednim zapleczem sprzętowym. Wkrótce jednak pojawią się większe, zasadnicze roboty budowlane z zakresu budownictwa wodnego. Szczególnie do wykonywania przesłon przeciwfiltracyjnych, robót regulacyjnych, narzutów kamiennych niezbędne są już fachowe umiejętności, wiedza i doświadczenie. - Wtedy może być problem ze specjalistami - przyznaje pani dyrektor.
EWA PIŁAT
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ