Związki
Koniec wakacji. Były upalne, co nie znaczy, że gdzieniegdzie opady nie przysporzyły kłopotu. Generalnie były jednak pożądane. Oddziaływanie toczącej się wojny na różne sfery życia politycznego, a szczególnie gospodarczego, widać gołym okiem. Pandemia też swoje dołożyła. Mamy to, co mamy. Energetyczny armagedon: poczynając od węgla przez gaz po energię elektryczną, nie ma końca. Inflacja robi swoje. Zerwane łańcuchy dostaw utrudniają bieżącą działalność, o sensownym serwisie nie wspominając. Można tak jeszcze sporo wymieniać, tylko po co, skoro wszyscy jedziemy na tych samych wózkach.
Regulator państwowy został zarzucony wnioskami o skrócenie czasu obowiązywania taryf. Przyczyny czytelne i jasne dla wszystkich z branży. Tylko nie dla regulatora. Rozpatrując wnioski taryfowe, szuka uzasadnień do z góry założonej tezy. Czyli decyzja negatywna.
Uczono mnie wielokrotnie, że ekonomia to nie jest nauka ścisła. A więc, że można iść różnymi ścieżkami, aby cel osiągnąć, lub różne cele wyznaczać, żeby nie powiedzieć: „priorytety”. Tylko w tle jest rachunkowość, która leży u podstaw księgowości i wykazuje czarno na białym, że wynik jest ujemny i co jest jego przyczyną. Nie pomoże kontrakt managerski, skoro rzeczywistość za oknem jest wyjątkowa, prawie wojenna. Owszem, jako że zaopatrzenie w wodę należy do działań krytycznych, to powinniśmy być zwarci i gotowi na każdą okoliczność.
Za naszymi oknami też chodzą ludzie, którzy te uciążliwości codziennej mordęgi znoszą z trudem. Ceny nośników energetycznych są przyczyną wzrostu cen, a w konsekwencji – wszystko co na półkach jest droższe, jeśli oczywiście dostępne. Rząd próbuje różnymi tarczami osłaniać, ale to wszystko niewystarczające. Poza tym wszyscy mogą, ale przedsiębiorstwa wodociągowe nie. To patrzenie polityczne, krótkowzroczne. W spółkach pogłębia się więc kryzys. Koszty przewyższają przychody. Nie pomaga wołanie Izby Wodociągi Polskie. Omnipotencja regulatora jest niewzruszona. On najlepiej wie, co branży dolega i w jakim stopniu może sobie pozwolić na krótki oddech. Nawet dopuszcza okresowe straty, zakładając, że przecież jak jest kryzys, to wszyscy muszą ponosić skutki.
Ostatnio byłem uczestnikiem spotkania wodociągowców przy okazji jednej z konferencji. Jak zwykle, najbardziej efektywne są spotkania poza oficjalnym programem. Tu można wiele się dowiedzieć i samemu się pochwalić. Wiele zagadnień w różny sposób rozwiązywanych jest w poszczególnych spółkach. Szczególnie dotyczy to spraw organizacyjnych. Technologie są już podobne, tylko ich wykorzystanie, monitorowanie i zakresy automatyzacji są jeszcze zróżnicowane, co daje pole do popisu różnym firmom składającym oferty. Właśnie na takich spotkaniach można skonfrontować jakość i przydatność takich ofert. Ostatnio szczególnie porównujemy zintegrowane systemy informatyczne jako podstawę funkcjonowania naszych przedsiębiorstw. To już nie tylko elementy księgowości i obsługa klienta, ale szereg modułów obejmujących pozostałe działy firmy. W branży występuje kilka systemów firmowanych albo przez tych z północy, albo tych z południa, przy udziale jeszcze nielicznych. Zawsze myślałem, że działalność przedsiębiorstwa wodociągowego jest porównywalna, to i system zarządzania powinien być taki sam. Moduły systemu dopieszczone w konkretnym zakresie i oferowane spółkom. Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie w różnych miejscach na mapie ta sama firma „rzeźbi” moduły pod klienta. To też ma zalety, ale czy ekonomicznie? W tym wszystkim najważniejsi są jednak ludzie, którzy mają to stosować i sprawnie posługiwać się tym narzędziem, wykorzystując jego możliwości.
Pod koniec wspomnianych spotkań pada sakramentalne pytanie: jak tam u was z taryfą? Obecnie, okazuje się, że podobnie. Złożone wnioski o skrócenie i brak decyzji pozytywnych. Funkcjonujemy w tej samej rzeczywistości, a regulator w swojej ocenie – jakbyśmy działali w różnych krajach. Jest jeszcze wiele do uregulowania. Możliwe jest to przy zaangażowaniu się odpowiednich organizacji, w tym izb, ale i związków. I nie chodzi o zawodowe. Do czasu.
***
Felieton pierwotnie ukazał się w nr 3/22 kwartalnika Kierunek WOD-KAN
Komentarze