Partner serwisu
01 marca 2023

Protest

Kategoria: Felietony

W moim mieście, ale i w innych, jesteśmy dziś świadkami protestów wobec ogłoszonych nowych cen za ciepło, co jest konsekwencją obecnych cen nośników energetycznych. Gminne spółki dostarczają wodę i ciepło, a odbierają ścieki i śmieci. Zarządzają zasobami mieszkaniowymi. Generalnie pełnią rolę usługodawczą dla mieszkańców gminy. Jeśli swoje usługi realizują dobrze – zadowolenie klientów gwarantowane. Co to znaczy „dobrze”? To znaczy tanio, by nie przekraczać pewnej granicy procentowej rozporządzalnego dochodu mieszkańca gminy. Gdyby spytać wyrywkowo naszych mieszkańców, co sądzą o cenach usług, to gwarantuję, że w odpowiedzi wskażą, że u nich jest bardzo wysoka, a nawet jedna z największych w Polsce. Gotowi są podać przykłady wielu samorządów, gdzie jest niżej. O tym, że można przytoczyć też wiele przykładów o wyższej cenie, mniej się mówi.

Protest

Ceny za nasze usługi to zawsze przedmiot krytyki. Są one ustalane na miejscu, a przynajmniej wnioskowane. Przy okazji obserwujemy działanie dwóch regulatorów. Jakże odmienne. URE dla ciepła i „Wody Polskie” dla wody. Ten pierwszy analizuje i rozpatruje wnioski, zatwierdza taryfy, gdyż tak wychodzi z rachunków. Dlatego drugiego niestety często ważniejsza jest polityka niż rachunek ekonomiczny. Faktu, że brakuje mądrości w rozpatrywaniu nie można w nieskończoność tłumaczyć brakiem doświadczenia. Jednak i zatwierdzona przez URE taryfa ciepła wywołała ostatnio protesty...

Skoro mamy wysokie ceny, to według odbiorców znaczy, że źle zarządzamy. U nas każdy się zna na medycynie, piłce nożnej, to na zarządzaniu tym bardziej. Można przyjąć takie dictum i próbować prowadzić dialog, jak wśród znających się na przedmiocie sporu. Może by i coś rozmówcy osiągnęli, gdyby nie jedno „ale”. Do tej rozmowy wtrącają się różni manipulanci. To grupa, w skład której wchodzą lokalni (i nie tylko politycy) przeciwnicy władzy. Ci ostatni jeszcze nie są w polityce, ale dążą do uzyskania rozpoznawalności i zdobywania popularności przez głoszenie szczytów populizmu. Odbiorcy tego nie analizują, tylko łykają jak ciepłe bułeczki i krzyczą hasła podrzucone przez „przywódców umęczonego ludu”.

Mając przez dziesiątki lat do czynienia z różnymi protestami widziałem niejedną akcję, ale przyzwyczajony byłem do uczciwych protestów. Mam na myśli działanie wspólne, gdzie wytykano złe postępowanie i posługiwano się słynną siłą argumentów, a nie argumentem siły. Czasy się zmieniają, aczkolwiek nie na darmo powtarza się mądrość, że historia kołem się toczy. Żyjemy w stanie wojny. Tej za wschodnią granicą, ale i tej polsko-polskiej. Pewne zachowania stały się kanonem. Wręcz nie wypada, nie jest politycznie poprawne, jeśli nie obrzuci się adwersarza najgorszymi rynsztokowymi obelgami, z użyciem perfidnego kłamstwa. Jesteśmy tego świadkami na co dzień i nie myślę tu o internetowym hejcie, bo ten łamie wszystkie zasady i obyczaje. Jest anonimowy, ale przy zorganizowanych protestach już nie. Potrzebne jest tylko paliwo do podgrzania atmosfery. A zapalić dzisiaj nietrudno. Galopująca inflacja, rosnące ceny wszystkiego, a szczególnie we wspomnianej energetyce, dają podłoże do niezadowolenia. Zarządzający muszą w ramach tzw. informacji publicznej udzielać wszelkich danych, nawet jeśli mailem zwróci się np. Batman. Takie prawo. Nie, żeby coś ukrywać, ale dać małpie brzytwę, a ona zrobi już z tego odpowiedni użytek, aby przy pomocy manipulacji wywołać gniew i oburzenie. Żyjemy w czasach, kiedy informacja dociera w formie obrazkowej i odbiorcy nie analizują, jaki autor obrazka miał cel, tylko przyjmują za prawdę.

Jednym z elementów zarządzania jest komunikacja. Być może w jednym i drugim przypadku jej zabrakło. Można było przewidywać skutki i tłumaczyć, że zbliża się trudny moment. Jest kryzys i konsekwencje ponosimy wszyscy.

Patrzę na tłum protestujących pod urzędem i jako „wybitny” socjolog dokonuję analizy. Kto nadaje ton, kto krzyczy, powtarzając rzucone hasło i klaszcze. Są ci, co rzeczywiście mają powód, mają dylemat – czy opłacić tzw. opłaty, czy zostawić na jedzenie i leki. Wbrew pozorom, takich jest dużo. Są i krzykacze, co to wiedzą najlepiej, bo przecież kilku „intelektualistów” im to podpowiada, że złodzieje i do wora… Cóż, historia zatacza koło. Tak sobie wyobrażam dawne protesty – uczestnicy nie mieli tylko w rękach smartfonów, by przekazać odpowiednio skomentowany obraz dalej. Może jednak jest to współczesny ruch obywatelski? U podstaw samorządu uczono mnie inaczej. Świat się zmienia i samorząd już nie jest ten. Szczególnie ostatnie lata pokazują, jak cofnęliśmy się w podstawie funkcjonowania państwa. Gdzie te wartości? Czy wrócą?

fot. 123rf.com / zdj. poglądowe
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ