Partner serwisu

Strony korytarza

Kategoria: Felietony

Bywamy na różnych konferencjach, czytamy wypowiedzi ważnych osób, które w znaczący sposób kształtują zasady, w oparciu o jakie funkcjonujemy. Jakby tego brakowało, to możemy jeszcze zaznajomić się z wyrokami różnych sądów. Nie wymieniłem pewnych urzędów, które mają swoje spojrzenie na branżę komunalną, a ich raporty też ciśnienia nam nie obniżają. Nam, to znaczy grupie przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a z racji przewodzenia komisji gospodarki komunalnej ZMP, wiem o podobnych sytuacjach w innych dziedzinach komunalnych.

Strony korytarza

    Bywamy na różnych konferencjach, czytamy wypowiedzi ważnych osób, które w znaczący sposób kształtują zasady, w oparciu o jakie funkcjonujemy. Jakby tego brakowało, to możemy jeszcze zaznajomić się z wyrokami różnych sądów. Nie wymieniłem pewnych urzędów, które mają swoje spojrzenie na branżę komunalną, a ich raporty też ciśnienia nam nie obniżają. Nam, to znaczy grupie przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a z racji przewodzenia komisji gospodarki komunalnej ZMP, wiem o podobnych sytuacjach w innych dziedzinach komunalnych.
    Mam wrażenie, że wysokie urzędy zajmują się różnymi ważnymi sprawami, tylko jakoś priorytety nie są tożsame z tym, co spotykamy na co dzień. Szumnie zapowiada się nowy projekt ustawy, a przy okazji nasuwa się pytanie – kiedy? Nie, nie, projektu jeszcze nie ma, dopiero mamy etap konsultacji społecznych, założeń, a później nastąpi cała procedura. Ważna osoba przyciśnięta do muru pytaniem„kiedy”, odpowiada, że może za półtora roku. Pewnie zainteresowani ten czas jeszcze by zdzierżyli, byleby tylko oczekiwania ułatwiające funkcjonowanie zostały określone w sposób jednoznaczny. Jednak, jak to bywa, prosta sprawa, logicznie wynikająca z praktyki, jest pogmatwana przez możliwości interpretacyjne urzędników. Czy to oznacza mądrego inaczej urzędnika? Niekoniecznie. Nauczony jest on przez innego kontrolującego, który patrzy na działanie kontrolowanego w kategoriach zero-jedynkowych. Każdy, kto kieruje przedsiębiorstwami komunalnymi, zna takie przykłady. Po prostu zjawisko jest dość powszechne. Podam przypadek, z którym ostatnio się spotkałem. W pewnym mieście gospodarka wodno-ściekowa jest zarządzana przez operatora – spółkę gminną. Cały majątek to własność gminy, a zarządzający płaci czynsz. Gmina jest beneficjentem środków unijnych i inwestorem modernizującym oczyszczalnię. Urząd Marszałkowski trzy lata temu wydał pozwolenie wodnoprawne dotyczące odprowadzania oczyszczonych ścieków. Pozwolenie wydano na właściciela, który jest w trakcie modernizowania oczyszczalni. W tej samej decyzji przypisano też określone obowiązki zarządzającemu. Parametry oczyszczonych ścieków zostały wyznaczone. W oparciu o taką decyzję eksploatator odprowadzał stosowną daninę za korzystanie ze środowiska. Inspekcja Ochrony Środowiska z kolei, za przekroczenia dopuszczalnych parametrów, nalicza kary. Wiadomo, gdyby nie było przekroczeń, to cała modernizacja nie byłaby potrzebna. Dobrze, że te kary są zawieszane i rozliczane wielkością nakładów, a w konsekwencji będą umarzane. Logiczne? Tak, są one naliczane gminie jako temu, który prowadzi modernizację i ma pozwolenie wodnoprawne.
    Powstał problem urzędniczy. Lewa strona korytarza Urzędu Marszałkowskiego wydała pozwolenie wodnoprawne, kierując się logiką i oczywiście prawem. Prawa strona korytarza tego samego urzędu zakwestionowała istniejącą sytuację i stwierdziła, że to eksploatator powinien mieć pozwolenie wodnoprawne, a zatem jako eksploatujący bez pozwolenia musi płacić opłaty podwyższone, czyli razy 500%. Wygląda to praktycznie tak, że opłaty prawie przewyższają kilkumilionowy kapitał spółki operatorskiej.
    Dlaczego pozwalam sobie przytaczać dość długi opis sytuacji w jednym z przedsiębiorstw. Tu czytanie prawa jest w kategoriach tak/nie. Tak na marginesie, chodzi o dwie ustawy: prawo wodne i prawo ochrony środowiska, nie do końca spójne w omawianym zakresie. We wspomnianym przedsiębiorstwie pytają mnie – o co chodzi? Czy odprowadzane ścieki oczyszczone były liczone w oparciu o parametry zawarte w pozwoleniu, czy wnoszone opłaty były wyliczane prawidłowo? Odpowiedzi są twierdzące, to dlaczego prawa strona korytarza upiera się przy opłatach podwyższonych? Czy ktoś odprowadzał ścieki „na dziko”? Przecież te opłaty wyliczono prawidłowo – i to dla tych konkretnych oczyszczonych ścieków w oparciu o decyzję. Czy to, że pozwolenie wydano na gminę i tylko, traci sens, gdyż gmina nie wykonuje odprowadzania ścieków komunalnych osobiście, a zadanie to wykonuje utworzony przez nią podmiot? Można by jeszcze długo. Przypadek nie jest jednostkowy. W wielu miejscach w różnych rejonach kraju można spotkać podobne sytuacje, gmina i operator. Tam jeszcze nikt nie podważa logicznego myślenia. Decyzja prawej strony korytarza może być w konsekwencji niszcząca dla spółki. Urzędnicy w tej części korytarza zacnego Urzędu Marszałkowskiego też mają serce i rozum, ale jak przyjdzie instytucja kontrolująca, to może zarzucić złą interpretację. To może lepiej mieć głowę spokojną.
    Wracając do prowadzonych legislacji, to widać, jak ważne jest branie pod uwagę określonych przypadków i opisywanie ich literą prawa. Innych tematów na konferencje nie braknie. Wszyscy liczą na zdrowy rozsądek zarówno przy stanowieniu, jak i egzekucji. Tylko już jeden prawnik mnie pytał, jak go zmierzyć.

Autor: Michał Rżanek, prezes zarządu PWiK Piotrków Trybunalski

Felieton został opublikowany w magazynie "Ochrona Środowiska" nr 5/2012

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ