Bystrość umysłu
Doświadczenie, które zdobywa się przez lata pracy, jest bezcenne. Oczywiście są takie teorie, które nie chwalą doświadczenia tylko umiejętności. Wiadomo, że te ostatnie wynikają między innymi z wieloletnich ćwiczeń popartych nauką i indywidualnymi predyspozycjami. Niektórzy mówią o talencie, a może i o „bystrości umysłu”.
Właśnie ta bystrość jest moim zdaniem cenna, kiedy oceniamy efekt pracy. Przez kilkanaście miesięcy byłem uczestnikiem procesu inwestycyjno-modernizacyjnego. Trochę specyficznym uczestnikiem. Jako przyszły eksploatator tego co wytworzono we wspomnianym procesie. Inwestor – miasto, beneficjent – miasto, jednostka realizując – w mieście, inżynier kontraktu – umowa z miastem. Niby fajna pozycja, bo tylko eksploatacja i przypatrywanie się jak modernizują. Otóż tylko pozornie fajnie. Role podzielone od samego początku. Właściciel pozyskał środki, wybrał projektanta, wykonawcę i inżyniera kontraktu. Dzierżawca, czyli operator prowadzi cały czas instalację oczyszczania, ponosi koszty eksploatacji, kasuje klientów dostarczających ścieki i płaci horrendalny haracz właścicielowi. Właściciel bezwzględnie wyciska maksymalnie co może. Od podatku od nieruchomości po czynsz dzierżawny, wychodząc z założenia, że mieszkaniec i tak za to zapłaci. Owszem płaci, ale coraz bardziej mruczy, że to sporo i szczerzy się na eksploatującego – bo ten faktury wystawia. Przy jakiejś próbie protestu, właściciel argumentuje, że przecież to on inwestuje i ponosi koszty i obsługę kredytów. Subiektywnie rację ma każdy.
Wracając do „bystrości umysłu”, to w każdej grupie znajdzie się przedstawiciel wykazujący się taką cechą. Najczęściej będzie liderem lub stanowić będzie trzon menedżerski w zarządzaniu lub prawie niezastąpiony w realizacji projektu. Spotykamy się z poglądem, że trzeba dopuszczać coraz więcej młodych, bo ich świeże spojrzenie gwarantuje optymalne działanie. Jest przeciwstawianiem się rutynie. Tak jest w polityce, w gospodarce i choćby w kulturze. Od polityka po twórcę mamy do czynienia z działaniem dynamizującym rozwój. Święta prawda, tylko że, aczkolwiek, niekoniecznie. Jasne, mój pogląd wyrażam z pozycji może już (na pewno) niemłodego, niepozbawionego rutyny, ale za to doświadczonego różnymi sytuacjami i mającego za sobą rozwiązywanie różnych problemów. Trudno o obiektywizm przy autoocenie, ale fakty świadczą i są przykładem konfrontacji nowego ze starym, świeżego niby z rutyną i naukowego z przestarzałym. W dużym procesie inwestycyjnym miałem okazję obserwować różne sytuacje ilustrujące zjawiska wcześniej opisane.